Tuesday, 6 December 2011

Jak zainstalować Windows 7 bez użycia DVD

Jeśli ściągniesz sobie obraz płyty ISO z wersją instalacyjną Windows (np. z MSDN) i chcesz go zainstalować, najłatwiej jest wypalić go na DVD i zainstalować z płyty. Ale co, jeśli nie masz w swoim laptopie lub netbooku stacji DVD? Lub nie chcesz wypalać płyt?

Windows 7 można bez problemu zainstalować z USB. Potrzebujesz do tego wolnego pendrive o odpowiedniej pojemności, co najmniej 4 GB. Pobierz sobie najpierw Windows 7 USB/DVD download tool. Zainstaluj go na swoim komputerze. Uruchom. Włóż pendrive do USB. W prostym kreatorze, w czterech krokach zostanie przygotowany instalacyjny USB. Podajesz lokalizację pobranego pliku .iso z instalką Windows, wybierasz urządzenie USB a potem czekasz. Gdy proces przygotowania się skończy, nie wyciągając pendrive'a zresetuj komputer. Upewnij się, że w BIOS-ie masz ustawioną możliwość startowania systemu z dysku USB i wybierz ją.

Komputer uruchomi się z klucza USB i pojawi się instalator systemu. Teraz już wykonujesz tylko kolejne polecenia na ekranie.
Jeśli uaktualniasz system, twoje stare pliki i dokumenty znajdą się w katalogu C:\Windows.old. Więcej o tym katalogu pisałem tutaj.

Sztuczki z adresami bloga

Ostatnio zarejestrowałem nowy adres dla bloga. Było za darmo, więc co mi tam. Nowy adres to www.goleszympansy.pl.
Jaki z tego wynika problem? Otóż chcę, by blog byl dostępny pod wszystkimi adresami - a przynajmniej żeby wszystkie przekierowywały w jedno miejsce.

Rozwiązanie znalazłem nie całkiem łatwo na forum i tym blogu oraz za pomocą kilku prób i błędów.

Na początek: jak Google (i Windows Live) obsługuje custom domains
W ustawieniach swojej domeny należy nadać rekord CNAME do ghs.google.com (a w przypadku firmy konkurencyjnej jest to go.domains.live.com). Serwer docelowy na podstawie nagłówka HOST z żądania HTTP  (czyli tego, co zostanie wpisane w przeglądarkę) "wie", co wyświetlić.

Problem główny:
W tej chwili podstawowym adresem jest i ma być www.goleszympansy.pl (tak, przeniosłem z .eu na .pl). Wpisanie goleszympansy.blogspot.com przenosi na powyższy i wyświetla blog. Na starym goleszympansy.eu ustawiłem przekierowanie na podkatalog. W efekcie wpisanie tego adresu lub kliknięcie na dowolny permalink poniżej tego adresu, który mógłby być zindeksowany przez wyszukiwarkę będzie wprawdzie wyświetlał właściwą podstronę, ale w ramce. Natomiast www.goleszympansy.eu, o dziwo, przenosi na stronę www.google.pl. Z kolei goleszympansy.pl (czyli bez www) pokazuje zaślepkę home.pl.

Rozwiązanie: problem najłatwiejszy, czyli zaślepka home rozwiązałem w banalny sposób - w przekierowaniu WWW trzeba było również wpisać ghs.google.com. A w ustawieniach Bloggera koniecznie zaznaczyć "Przekierowanie z domeny goleszympansy.pl do domeny www.goleszympansy.pl.". Również jeśli wchodząc na swój adres bez www zobaczysz popsutego robocika (błąd 404), musisz wykona powyższe kroki.

Problem z www.goleszympansy.eu rozwiązał się sam, jak tylko rozpropagowały się wpisy DNS. Wcześniej dla testów skierowałem rekord www na goleszympansy.blogspot.com. W rzeczywistości ten drugi adres też kieruje dalej, na blogspot.l.google.com. A ponieważ nigdzie nie poinformowałem, do czego mój host ma kierować, wyświetliła się strona google.com

Ostatni problem, czyli ramka dla adresu goleszympansy.eu, to niestety tylko obejście. Wprawdzie blog nadal jest dostępny, ale kliknięcie dowolnego linku wewnątrz nadal pozostawia w przeglądarce wcześniejszy adres. Może to wpłynąć niekorzystnie np. na indeksowanie w wyszukiwarkach oraz mylić użytkowników.

Dla pełnego rozwiązania potrzebowałem dostępu do własnego serwera. Korzystając z IIS7 dodałem nowy Web Site. Dodałem powiązania (Edit Bindings > Add) do goleszympansy.eu i www.goleszympansy.eu, dzięki czemu tylko żądania z tych adresów będą przekierowywane. Następnie w HTTP Redirect ustawiłem przekierowania do http://www.goleszympansy.pl, a typ przekierowania na 301 (permanent). Na końcu w Home ustawiłem jak docelowy adres IP mojego serwera, i gotowe. 

Thursday, 1 December 2011

Moja klawiatura - Razer Lycosa

Foto bezczelnie ściągnięte
ze strony producenta
To będzie subiektywny test mojej klawiatury - Razer Lycosa.

Co do sprzętu, ponieważ pracuję i spędzam dużo czasu przy komputerze, to klawiaturę i mysz postanowiłem mieć zawsze najlepszej klasy. Ważny jest dla mnie komfort pracy i zdrowe nadgarstki. 

Od kilku lat jestem przyzwyczajony do klawiatury laptopa* - czyli niski skok klawiszy, lekka (nie potrzeba dużej siły żeby nacisnąć przycisk) oraz jak najcichsza praca. Niewiele klawiatur do desktopów oferuje podobną charakterystykę, a gdy przywykłem do laptopa, na takich pisze się najszybciej i bez błędów.

Razer robi produkty wysokiej klasy, wprawdzie drogie, które reklamuje jako "od graczy dla graczy". W końcu to właśnie gracze są najbardziej wymagającymi użytkownikami. Koszt tej klawiatury to ok. 250 zł. 

Skok klawiszy jest rzeczywiście niski, choć nie aż tak, jak w laptopach. Działa cicho, ale jeśli ktoś ma długie paznokcie, to niestety słychać klikanie.

Jest podświetlona. Klawisze są czarne i świecą na granatowo. Podświetlenie można zmienić za pomocą panelu dotykowego: wszystkie klawisze, żadne klawisze lub tylko grupa WSAD. Moim zdaniem podświetlenie daje tylko efekt estetyczny, białe napisy sprawdziłyby się równie dobrze, ale dzięki temu klawiatura wygląda niezwykle efektownie.

Nie ma dodatkowych klawiszy, które byłyby programowalne lub uruchamiały skróty (szkoda). Jest podświetlany panel dotykowy, który ma tylko klawisze do sterowania podświetleniem oraz odtwarzaczem: stop, play/pause, poprzedni, następny, ciszej, głośniej, wycisz. Do przycisków odtwarzacza trzeba zainstalować sterowniki dołączone na płycie, inaczej nie działają.

Klawisze pokryte są jakąś gumą, czy czymś podobnym. Dzięki temu są miękkie (sprężyste) i nie będą ślizgać się od potu czy tłustych palców. Gdzieś w opiniach czytałem, że podobno ta guma się wyciera. Nic podobnego! Nawet na najbardziej chyba eksploatowanych klawiszach strzałek nie ma śladów zużycia.

Podsumowując - jestem ze swojej klawiatury bardzo zadowolony. Nie żałuję zakupu i mogę śmiało go polecić.


* W netbookach klawiatura zwykle jest o 10% mniejsza od standardowej, więc po półrocznej przerwie - w podróży netbook był moim podstawowym komputerem - przyzwyczajam się ponownie do standardowego rozstawu klawiatury. Niesamowite, jak mięśnie palców "same", bez udziału świadomości zapamiętują sekwencje ruchów.